Angażował się w działalność społeczną na rzecz osób społecznie wykluczonych, został oskarżony o szpiegostwo, czuwał nad budową katowickiej katedry – życiorys ks. Rudolfa Adamczyka pełen jest nieoczywistych epizodów.
Przyszedł na świat 7 kwietnia 1905 r. w Uchylsku. Pochodził z bogatej gospodarskiej rodziny. W 1924 roku wstąpił do Wyższego Śląskiego Seminarium Duchownego w Krakowie, a już dwa lata później z uwagi na wybitne wyniki w nauce został skierowany na dalszą edukację w Rzymie. Wrócił do Polski, by 28 lipca 1929 r. przyjąć święcenia kapłańskie w Katowicach, później kontynuował studia w Rzymie. Był pierwszym Polakiem, który za swoje wyniki w nauce otrzymał pochwałę Roty Rzymskiej. Ukończył studia prawnicze, po których w 1933 roku zaczął pełnić funkcję notariusza kurii diecezjalnej i Sądu Biskupiego w Katowicach.
Działalność naukowa nie ograniczała jego zaangażowania w duszpasterstwo. Pracował jako wikary, był katechetą. Decyzją bp. Stanisława Adamskiego w 1938 roku rozpoczął posługę na Zaolziu jako obserwator sytuacji społeczno-politycznej i religijnej. Włączył się w działania Towarzystwa Nauczycieli Polskich w Czechosłowacji oraz świetlic dla bezrobotnych. Do Katowic powrócił w listopadzie 1939 roku z uwagi na nominację do roli substytuta lokalii – powstającego kościoła katedralnego pw. Chrystusa Króla. 28 lutego 1941 roku funkcjonariusze gestapo wysiedlili go do Krakowa, gdzie zetknął się bp Czesławem Kaczmarkiem – to spotkanie mocno zaważyło na jego późniejszych losach.
Z wojennego wygnania powrócił do Katowic w 1945 r. Ponownie objął urząd substytuta, a od 7 października 1946 r. – administratora parafii Chrystusa Króla w Katowicach. Od 1947 roku pełnił także funkcję zastępcy wikariusza generalnego w zakresie administracji ogólnej diecezji katowickiej oraz spraw duchowych. W swojej działalności administratora i budowniczego katedry musiał zmagać się z oskarżeniami o nieudolność. Oparł się naciskom Wojewódzkiej Rady Narodowej, by znacząco obniżyć kopułę katedry (później to rozwiązanie zaakceptował ks. Jan Piskorz, narzucony przez komunistyczne władze wikariusz kapitulny). Podnoszone głosy, że jest winny przedłużającej się budowie, spowodowały, że w 1950 roku złożył urząd zastępcy wikariusza generalnego in spiritualibus.
Początek lat ’50 to prawdopodobnie najtrudniejszy okres w życiu śląskiego kapłana. 21 października 1951 r. został aresztowany przez Urząd Bezpieczeństwa. Zarzucano mu niejasne kontakty z bp. Cz. Kaczmarkiem, szpiegostwo na rzecz USA (jako szpieg miał rzekomo liczyć wagony wyjeżdżające z Huty Kościuszko w Chorzowie) i malwersacje finansowe. Bardzo szybko został przewieziony do więzienia w Warszawie. – Trzy lata na Mokotowie były prawdziwym przejściem przez mękę – mówił w Radiu eM ks. prof. Henryk Olszar. – Dwukrotnie był przez ponad dwa tygodnie non stop, dzień i noc, przesłuchiwany. To był tzw. konwejer. Przez 15 dni siedział na krześle, miał tylko godzinną przerwę na wyjście z tego piekła. Wspominał potem, że w tych warunkach „można było dostać do głowy”. Nawet nie wiedział, co podpisuje – dodał historyk. O swoich przeżyciach z tamtego czasu opowiadał bardzo niechętnie. Opisał je we wspomnieniach zatytułowanych „Czyściec”.
Rok 1958 dla ks. Adamczyka oznacza kolejny powrót: do Katowic i do funkcji budowniczego poświęconej w 1955 roku katedry Chrystusa Króla. Kiedy 20 grudnia 1957 roku erygowano parafię katedralną, został mianowany jej proboszczem. Rezygnację z tej funkcji złożył w 1970 roku, a trzy lata później przeszedł na emeryturę.
Odwiedzając katedrę Chrystusa Króla, warto zwrócić uwagę na znajdującą się po lewej stronie płaskorzeźbę spadającego z konia Juliana Apostaty. Powstała na szczególną prośbę ks. Rudolfa Adamczyka i wyrażała jego przekonanie, że system komunistyczny czeka upadek.