Piękny widok rozpościera się ze schodów prowadzących do bazyliki w Pszowie. Jeśli pozwala pogoda, można dostrzec obniżenie między Karpatami i Sudetami. To Brama Morawska – obszar dogodny dla podróżnych, w tym pielgrzymów, którzy od wieków ciągnęli tędy z południa, od Moraw i Czech, najczęściej zdążając do Częstochowy albo stamtąd wracając.
Piękny widok rozpościera się ze schodów prowadzących do bazyliki w Pszowie. Jeśli pozwala pogoda, można dostrzec obniżenie między Karpatami i Sudetami. To Brama Morawska – obszar dogodny dla podróżnych, w tym pielgrzymów, którzy od wieków ciągnęli tędy z południa, od Moraw i Czech, najczęściej zdążając do Częstochowy albo stamtąd wracając. Po drodze zatrzymywali się też w Pszowie, żeby pokłonić się Maryi od ponad trzystu lat królującej tu w niezwykłym wizerunku. Nazywają ją niekiedy „pszowską Giocondą” z racji delikatnego uśmiechu.
Pierwotnie była to kopia obrazu Matki Bożej Częstochowskiej, który przynieśli tu pielgrzymi z Jasnej Góry. Ponieważ wymagał naprawy, malarz z Wodzisławia przemalował go, nadając twarzom Maryi i Dzieciątka jasną karnację.
Od początku było w tym obrazie coś przykuwającego. Gdy zawisł na filarze po lewej stronie kościoła, wierni – jak czytamy w kronikach – „radzi się przed nim modlili”. Pojawiły się wota – wyraz wdzięczności za otrzymane łaski. Występowało coraz więcej świadectw dokonanych tam cudów. Ich wymowną pamiątką były kule inwalidzkie zostawiane przez uzdrowione w tym miejscu osoby.
Jedną z nich była niewidoma Helena z Beneszowa (obecnie Czechy), która szła z pielgrzymką do Częstochowy, ale ponieważ się pątnikom „przykrzyła”, zostawili ją w Pszowie. Helena tymczasem po spowiedzi i przyjęciu Komunii Świętej… odzyskała wzrok, „nad czym się cała procesja z Częstochowy wracająca dziwuje”. Ten i podobne przypadki zostały objęte dochodzeniem przeprowadzonym przez komisję kościelną w 1729 roku. Zachowane akta powalają stwierdzić, że kult Pani Uśmiechniętej z Pszowa miał już wtedy bardzo szeroki zasięg – przychodziło tam m.in. wielu ludzi z Moraw i z odległych części Śląska.
W 1750 roku łaskami słynący obraz zawisł w głównym ołtarzu. W 1774 roku biskup wrocławski wydał dekret, w którym nazwał wizerunek cudownym. W 1795 roku papież Pius VI przyznał odpust zupełny dla wszystkich, którzy modlą się przed obrazem pszowskiej Pani.
Pół wieku później coraz sławniejszy kościół w Pszowie wzbogacił się o dwie wieże, dzięki którym do dziś stanowi jeden z lepiej widocznych obiektów w okolicy. W 1862 r. konsekrowano kościół, nadając mu wezwanie Narodzenia Najświętszej Maryi Panny.
Obraz trzykrotnie był ograbiony z koron i wotów. Po raz pierwszy dokonało tego państwo pruskie na podstawie dekretu o konfiskacie dóbr kościelnych w 1809 roku. Druga kradzież miała miejsce w listopadzie 1976 roku. W 1979 roku koronowano obraz nowymi koronami, poświęconymi przez Jana Pawła II na Jasnej Górze. Dziesięć lat później znów ukradziono korony, ale udało się je odzyskać. Ponowna koronacja, za zgodą Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, odbyła się 8 września 2002 roku. W imieniu papieża korony nałożył abp Damian Zimoń.
W 1997 r. Jan Paweł II nadał pszowskiej świątyni tytuł bazyliki mniejszej.
W roku (2002?) decyzją ordynariusza katowickiego abp Damiana Zimonia świątynia zyskała status Sanktuarium Maryjnego Pani Uśmiechniętej.
Po II wojnie, w drugą niedzielę września 1945 roku, na odpust przybyło do Pszowa ok. 50 tys. pielgrzymów. W 1968 r. jednym z gości odpustu u Pani Uśmiechniętej był kard. Karol Wojtyła.
Dziś pszowska świątynia stanowi jedno z pięciu sanktuariów maryjnych w archidiecezji katowickiej. Kult Pani Uśmiechniętej wciąż jest tu żywy.