Nawet w Dachau pamiętał o swoich parafianach

dodane 25.11.2024 09:51

Młody Józef Czempiel, rodem z Józefki pod Piekarami, w 1904 r. zaczął studia teologiczne na Uniwersytecie Wrocławskim. „Pierwszy list, który stamtąd wysłał, napisał w języku niemieckim, którym posługiwał się w szkole. Jego matka odesłała mu go z wiadomością: „Napisz mi w języku serca, bo jo nie póda do tłumacza, żeby mi list od mojego dziecka przetłumaczył” – opowiadała jego siostrzenica Józefa Wilk.

Święcenia kapłańskie przyjął w 1908 r. w katedrze we Wrocławiu. Biskup skierował go do pracy duszpasterskiej na Górnym Śląsku. Jego pierwszą placówką była parafia św. Józefa w Rudzie – ta sama, gdzie 30 lat później pracował, także jako wikary, inny błogosławiony Ślązak, ks. Jan Macha. Ks. Józef Czempiel widział, jak bardzo jego parafian niszczy alkohol. Ożywił istniejące tam Stowarzyszenie Abstynentów. Wkrótce zapisało się do niego aż 800 osób!

Później był duszpasterzem na wsiach: w Wiśniczach koło Toszka i w Baborowie. W 1918 r. został proboszczem w Dziećmarowie, w powiecie głubczyckim. Niestety, szybko popadł tam w konflikt z wrocławską kurią biskupią, wspierającą germanizację, za to, że przygotowywał tam dzieci do Pierwszej Komunii Świętej w języku polskim. Ks. Czempiel uważał, że uczniowie mają prawo odbywać to przygotowanie w języku, który w pełni rozumieją, w języku serca, czyli – akurat w tej wsi – polskim. W 1919 r., we współpracy z ks. Emilem Szramkiem – który później wraz z nim został ogłoszony błogosławionym – wydał w Opolu pod pseudonimem Makkabeus książkę Das Recht auf die Muttersprache im Lichte des Christentums, w której przedstawił argumenty za używaniem języka polskiego w duszpasterstwie na Górnym Śląsku.

W latach 1919–1922, w burzliwym czasie powstań śląskich, był już na placówce w Żędowicach koło Zawadzkiego. Został tam pierwszym proboszczem. To była bardzo polska wioska. W tamtejszym kościele wisiał nawet obraz Matki Bożej Częstochowskiej, sprowadzony przez samych mieszkańców w 1907 roku. Zdolnym uczniom ks. Czempiel dawał tam lekcje historii Polski i języka polskiego. Tak się złożyło, że była wśród nich 12-letnia Ania, babcia piszącego te słowa. Proboszcz tak dobrze nauczył ją polskiego, że przez całe życie pisała w nim pięknie i bez żadnych błędów – choć przecież nigdy nie chodziła do polskiej szkoły. Ks. Czempiel aktywnie działał w miejscowym chórze i kółku teatralnym, a także w ruchu spółdzielnym w powiecie strzeleckim. Dzięki niemu powstało w Żędowicach Towarzystwo Polek.

W 1921 r., po plebiscycie i III powstaniu śląskim, Żędowice zostały przyznane Niemcom. Ludzie, którzy w tych okolicach przyznawali się do polskości, znaleźli się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Byli napadani, bici, a nawet mordowani przez niemieckie bojówki. Pogróżki dostawali też księża Józef Czempiel i Józef Wajda, proboszcz w sąsiedniej Kielczy. W 1922 r. obaj zdecydowali się uciec na polską stronę granicy.

W tym samym 1922 r. ks. Czempiel został proboszczem parafii Wniebowzięcia NMP w Wielkich Hajdukach – czyli w Chorzowie-Batorym. Stosował w duszpasterstwie niekonwencjonalne metody. Od razu założył przy parafii poradnię przeciwalkoholową dla uzależnionych i ich rodzin; osobiście tę poradnię prowadził. Założył kino parafialne. W czasie „wielkiego kryzysu” utworzył w parafii komitet pomocy bezrobotnym oraz kuchnię, w której tygodniowo wydawano od 800 do 1000 bonów na chleb i obiady.

Zaczął też kierować ruchem abstynenckim w całej diecezji katowickiej. Został pierwszym prezesem śląskiego okręgu Katolickiego Związku Abstynentów i moderatorem Śląskiej Ligi Przeciwalkoholowej.

Niemcy nie zapomnieli mu krzewienia polskości. Po wybuchu II wojny światowej znalazł się na ich celowniku. 13 kwietnia 1940 roku aresztowali go. Wyprowadzili go z konfesjonału, który do dzisiaj stoi w kościele Wniebowzięcia NMP w Chorzowie-Batorym. – Każdy kolejny farorz spowiada w tym samym konfesjonale. I czeka, kiedy po niego przyjdą… – mówił półżartem jeden z następców ks. Czempiela na stanowisku proboszcza.

Ksiądz Czempiel został przewieziony do obozu w Dachau, później do Mauthausen-Gusen, a w końcu znów do Dachau. Pisał do bliskich, że widok topoli w obozie przypomina mu farski ogród w Chorzowie-Batorym. Nawet w obozie pamiętał o swoich parafianach. Niemcy zamordowali go w maju 1942 roku. W 1999 roku Jan Paweł II ogłosił go błogosławionym – wśród 108 męczenników II wojny światowej.

«« | « | 1 | » | »»
oceń artykuł Pobieranie..
przewiń w dół