Wspólnota Kościoła katowickiego

dodane 25.11.2024 11:20

W ciągu stu lat wielokrotnie zmieniał się kształt wspólnoty tworzącej Kościół lokalny diecezji katowickiej, a później archidiecezji.

Przyznany Polsce obszar Górnego Śląska w 1921 roku zamieszkiwało 1 mln 200 tys. ludzi, z czego większość z nich – ok. 870 tys. – mieszkało w części górnośląskiej, a pozostali na terenie Śląska Cieszyńskiego. Przeważająca część z mieszkańców, powstałego na tym terenie województwa śląskiego, była katolikami, aczkolwiek liczne były także skupiska ludności ewangelickiej, a w miastach mieszkali wyznawcy religii mojżeszowej. Od początku tworzenia niezależnych od Wrocławia struktur kościelnych na polskim Górnym Śląsku problemem była kwestia duszpasterstwa ludności niemieckiej. Społeczność niemieckich katolików miała silną pozycję ekonomiczną oraz socjalną i tradycyjnie dominowała w wielu wielkomiejskich parafiach. Uprawnienia mniejszości do korzystania z posługi religijnej w języku macierzystym wynikały nie tylko z przepisów kościelnych, ale także umów międzynarodowych, przede wszystkim tzw. małego traktatu wersalskiego z 1919 r., który zobowiązywał polskie władze m.in. do zapewnienia mniejszościom swobody wykonywania praktyk religijnych. Na Górnym Śląsku pozycję mniejszości wzmacniała dodatkowo polsko-niemiecka Konwencja Genewska. Obowiązywała ona również w części Górnego Śląska przyznanej Niemcom, ale mieszkająca tam mniejszość polska była zbyt słaba, aby móc skutecznie egzekwować te zapisy.

Wspólnota Kościoła katowickiego   Pielgrzymka mężczyzn do Piekar Śląskich. Na zdjęciu z Archiwum Archidiecezji Katowickiej kardynał Karol Wojtyła i biskup Herbert Bednorz Reprodukcja Henryk Przondziono /Foto Gość

Próba budowania wspólnoty

Po okresie powstań i plebiscytu na Górnym Śląsku utrzymywał się antagonizm narodowościowy, także w Kościele. Zdawał sobie z tego sprawę administrator apostolski ks. August Hlond, który próbował budować wspólne instytucje dla katolików narodowości zarówno polskiej, jak i niemieckiej. Nie było to łatwe. Miejscowi Niemcy, którzy w połowie lat 20. ubiegłego wieku w województwie śląskim stanowili ponad 20 proc. mieszkańców, często krytycznie oceniali realizację ich praw językowych i starali się przedstawić jako ofiary polskiego nacjonalizmu. Niemieccy działacze katoliccy kolportowali po całej Europie broszurę, w której rozpisywali się o „męczeństwie” niemieckich katolików na Górnym Śląsku. Z czasem te antagonizmu przycichły, aby odżyć w drugiej połowie lat 30. ubiegłego wieku, kiedy – po dojściu do władzy Adolfa Hitlera – następował proces podporządkowania Berlinowi mniejszości niemieckiej na Górnym Śląsku.  

Jednocześnie liczba Niemców w województwie śląskim, a więc także w diecezji katowickiej, systematycznie malała. Ten proces rozpoczął się już po 1921 r. kiedy z polskiej części Górnego Śląska wyjechało ok. 100 tys. Niemców, zaś z terenów niemieckiej prowincji Górny Śląsk przyjechało do województwa śląskiego 70 tys. Polaków. Ocenia się, że w 1933 r. mniejszość niemiecka w diecezji katowicka wynosiła nieco ponad 148 tys. i stanowili oni ok. 12 proc. wszystkich wiernych. Dysponowali dobrze zorganizowanym duszpasterstwem, którego częścią były liczne organizacje oraz niemieckojęzyczne wydanie tygodnika diecezjalnego Der Sonntagsboote. Nie brakowało także wspólnych inicjatyw katolików polskich i niemieckich – chociażby w czasie świąt parafialnych czy organizowanych wspólnie akcjach charytatywnych, bądź podejmowanych inwestycji na terenie parafii. Warto dodać, że tolerancyjne stanowisko Kurii Diecezjalnej w Katowicach wobec mniejszości niemieckiej było wielokrotnie krytykowane przez administrację województwa śląskiego, zwłaszcza przez wojewodę Michała Grażyńskiego, który uważał, że mniejszość ma nadmierne przywileje w stosunku do jej aktualnej liczebności. Doprowadziło to do wielu zatargów, zwłaszcza pod koniec lat 30. XX wieku, kiedy grupy działaczy Związku Powstańców Śląskich starały się zakłócać przebieg niemieckich nabożeństw. W tej sytuacji biskup katowicki Stanisław Adamski 29 czerwca 1939 r. zawiesił tymczasowo odprawianie nabożeństw w języku niemieckim na terenie całej diecezji.

Zdecydowana większość wiernych diecezji katolickiej była jednak Polakami i chociaż różny był ich stopień świadomości narodowej, wszyscy oni używali języka polskiego, zarówno w życiu codziennym, w szkole, jak i w Kościele. Społeczność katolicka na Górnym Śląsku oraz Śląsku Cieszyńskim charakteryzowała się wysokim stopniem zorganizowania. Praktycznie w każdej parafii działały liczne organizacje, skupiające młodzież męską i żeńską oraz starszych parafian, a także zespoły chóralne, teatralne oraz silne ośrodki pomocy charytatywnej. Biskup Adamski nadał tej społeczności nowe rysy, próbując skonsolidować wysiłek duszpasterski w ramach dwóch zasadniczych przedsięwzięć duszpasterskich. Jednym z nich była powstała w 1934 r. Akcja Katolicka, łącząca różne stowarzyszenia męskie i żeńskie w intencji stworzenia jednego, silnego bloku laikatu katolickiego, którego aktywność miała się przejawiać zarówno na forum kościelnym, jak i społecznym. W 1936 r. w diecezji katolickiej działały 664 oddziały Akcji Katolickiej, zrzeszające 46 500 członków. Drugim dziełem była Misja Wewnętrzna – instytucja dla katolików świeckich działająca w całej diecezji, skupiająca członków trzech zakonów: sodalicji i kongregacji mariańskich, a także bractw pobożnych. Ks. prof. Jerzy Myszor w swej „Historii Diecezji Katowickiej” szacuje, że w Misji Wewnętrznej działało ok. 400 tys. wiernych, zarówno narodowości polskiej, jak i niemieckiej. Liczny był także udział katolików świeckich w akcji charytatywnej, zwłaszcza w powołanym w 1931 r. przez biskupa katowickiego Śląskim Komitecie Pomocy Bezrobotnym, który miał wspierać rodziny dotknięte wielkim kryzysem gospodarczym, którego skutki na Górnym Śląsku były mocno odczuwalne. Te przedsięwzięcia realizowane w okresie międzywojennym wskazują na aktywność środowisk katolickich oraz ich podmiotową rolę w życiu diecezji katowickiej.

Czas terroru

II wojna światowa była klęską także dla Kościoła katolickiego i jego wiernych.  8  października 1939 r. dekretem Adolfa Hitlera województwo śląskie zostało włączone do III Rzeszy, co miało konsekwencje również dla diecezji katowickiej. Tym bardziej że tej regulacji towarzyszył wydany przez Hitlera 7 października 1939 r. „dekret o umocnieniu niemieckości”. Oznaczał on represje i wysiedlenia ludności polskiej oraz sprowadzenie na jej miejsce Niemców. Ofiarami tej polityki stały się przede wszystkim lokalne polskie elity, także katolickie. Wielu liderów polskich organizacji katolickich oraz duchownych z diecezji katowickiej zostało umieszczonych w „Specjalnej księdze gończej dla Polski” (Sonderfahndungsbuch Polen), wydanej przez Urząd Kryminalny Policji Rzeszy, zawierający dane obywateli Polski, którzy ze względu na swoją działalność społeczną lub polityczną zostali uznani za wrogów Niemiec. Część z nich była mordowana bądź represjonowana już jesienią 1939 r., pozostali wiosną 1940 r. Jesienią 1939 r. niemieckie władze okupacyjne rozwiązały wszystkie stowarzyszenia katolickie, a w lutym 1941 r. z Katowic zostali wygnani biskup katowicki Stanisław Adamski i jego sufragan Juliusz Bieniek. Władze niemieckie pod różnymi pretekstami próbowały wymusić na Kurii Diecezjalnej w Katowicach instytucjonalizację podziału społeczności katolickiej według narodowości, ale tego planu nigdy do końca nie udało się zrealizować. Jednak od czerwca 1940 r. pod wpływem żądań niemieckiej administracji oraz perswazji ze strony biskupa wrocławskiego kard. Adolfa Bertrama bp Adamski zdecydował się zawiesić używanie języka polskiego w górnośląskiej części diecezji katowickiej. Zalecał przy tym, aby w jak najszerszym zakresie wprowadzać do liturgii łacinę, co miało osłabić wymowę tego rozporządzenia.

Do końca II wojny światowej diecezja katowicka poniosła ogromne straty zarówno osobowe, jak i materialne. W niemieckich obozach koncentracyjnych, więzieniach i w wyniku egzekucji zginęło 51 kapłanów i kleryków diecezji katowickiej. Nikt nie obliczył, ilu w tym czasie zginęło działaczy katolickich, liderów różnych ruchów parafialnych czy wspólnot. Wojna trwale podzieliła społeczność katolików śląskich według narodowości, najczęściej wrogo do siebie nastawionych, chociaż były przypadki, że solidarność wyznaniowa okazywała się w silniejsza, aniżeli dyrektywy polityki narodowosocjalistycznej.

Radykalna zmiana  

Sytuacja radykalnie zmieniła się zimą 1945 r., kiedy pod wpływem klęsk na frontach oraz informacji o zbliżającej się Armii Czerwonej z Górnego Śląska uciekło ok. 150 tys. Niemców. Natomiast w ramach powojennych rozliczeń i weryfikacji przez polskie władze, prowadzonych w latach 1945–1946, z obszaru województwa katowickiego wyjechało ok. pół miliona Niemców albo uznanych za takich przez polską administrację. Na ich miejsce zaczęła przybywać ludność z innych regionów Polski oraz przesiedleńcy z Kresów Wschodnich, które zostały włączone do Związku Sowieckiego. Dramatyczne skutki dla życia społecznego miały także masowe deportacje Górnoślązaków do Związku Sowieckiego, których ofiarą byli głównie mężczyźni.

Wszystkie te wydarzenia ostatecznie zniszczyły tkankę społeczności katolickiej, ukształtowaną w diecezji katowickiej w okresie międzywojennym. Dla władz diecezji oznaczało to, że integracja nowej społeczności, składającej się z osób przynoszących ze sobą nieraz zupełnie odmienne tradycje religijne i formy pobożności, stała się jedną z najważniejszych wyzwań duszpasterskich po wojnie. Nowym doświadczeniem dla tej społeczności była polityka władz państwowych, która od 1948 r. przyjęła charakter jawnie antykościelny. W tej sytuacji wierni musieli się jasno określić, mając świadomość, że bycie katolikiem oznaczało w wielu przypadkach wykluczenie z drogi awansu zawodowego, gorszą pozycję społeczną i materialną. Takim sprawdzianem była m.in. walka o naukę religii w szkołach publicznych, której kulminacyjnym momentem było podpisanie 1 listopada 1952 r. przez blisko 100 tys. wiernych petycji do władz państwowych o zachowanie religii i krzyży w szkołach. Niezwykłe było rónież zachowanie tej społeczności jesienią 1956 r., kiedy załogi górnośląskich zakładów groziły strajkiem, jeśli do Katowic nie wrócą biskupi wygnani w listopadzie 1952 r. Te wydarzenia scementowały społeczność katolicką, co pozwoliło później  hierarchii na odważne upominanie się o prawa tej społeczności wobec władz.

Kolejną zmianę struktury diecezjalnej przyniosły migracje z końca lat 50. i początku 60. XX wieku związane z industrializacją i urbanizacją tego obszaru. Powstały nowe ośrodki miejskie w Tychach, Jastrzębiu-Zdroju, Wodzisławiu Śląskim czy w Żorach, gdzie zamieszkiwała głównie ludność napływowa.  W tym czasie na obszar diecezji katowickiej przybyło 1 mln 347 tys. nowych wiernych, którzy najczęściej włączali się do życia parafialnego, traktując wspólnotę kościelną jako przestrzeń, w której mogli się odnaleźć w nowych warunkach. Ich obecność w wielu miejscach okazała się elementem dynamizującym pracę duszpasterską. Bez zaangażowania wielu młodych ludzi, którzy wtedy przyjechali na Górny Śląsk za pracą lub lepszymi warunkami materialnymi, trudno sobie wyobrazić tak dynamiczny rozwój budownictwa sakralnego, jaki w diecezji katowickiej nastąpił w ostatnich dekadach ubiegłego wieku. Służyło to także integracji „starych” parafian z nowymi, kiedy wspólnie spotykali się na nabożeństwach pod gołym niebem, gdyż władze nie dawały zezwolenia na budowę kościoła, a później razem budowali świątynie, gdy zezwolenie przyszło. Niezwykle ważna była także integrująca rola sanktuarium maryjnego w Piekarach Śląskich. W pielgrzymkach stanowych, zwłaszcza męskich, masowo uczestniczyli wierni z całej diecezji, bez względu na swój rodowód, kultywowane formy pobożności czy zakorzenienie w różnych tradycjach. Kolejnym wspólnotowym miejscem był ruch oazowy ks. Franciszka Blachnickiego, który skupiał młodzież zarówno z tradycyjnych śląskich rodziny, jak i przybyszów, od niedawna mieszkających w diecezji katowickiej.

Wspólnota wiernych diecezji katowickiej odegrała wyjątkową rolę w czasie strajków w sierpniu 1980 r. i tworzeniu NSZZ „Solidarność”. Obecność kapłanów wśród strajkujących załóg jastrzębskich kopalń, postulaty odnowienia kultu św. Barbary na wielu kopalniach, a także wsparcie biskupa katowickiego Herberta Bednorza dla postulatów strajkujących, zwłaszcza zagwarantowania wolnej od pracy niedzieli, tworzyły niepowtarzalny klimat tamtych wydarzeń – wielkiego zrywu społeczności katolickiej na rzecz sprawiedliwości społecznej, wolności i suwerenności. W tych warunkach możliwe było powstanie z inicjatywy ludzi świeckich w 1981 r. Klubu Inteligencji Katolickiej w Katowicach, który swe filie miał w kilku innych miastach diecezji. Wielu świeckich w stanie wojennym zaangażowało się w działalność parafialnych zespołów charytatywnych oraz Biskupiego Komitetu Pomocy Uwięzionym i Internowanym.

Jednocześnie w latach 80. ubiegłego wieku nie ustawały migracje związane z licznymi wyjazdami autochtonów do RFN oraz napływem ludności z innych regionów na Górny Śląsk. Ks. prof. Myszor ocenia, że w latach 1956–1986 przybyło na teren diecezji katowickiej 1 mln 347 tys. wiernych, co wpływało również na kształt posługi duszpasterskiej na tym terenie. W 1985 r. diecezja katowicka liczyła 2 mln 345 tys. wiernych, co oznaczało podwojenie tej liczby w stosunku do okresu międzywojennego, gdyż w 1933 r. liczbę diecezjan szacowano na 1 mln 145 tys.

Wobec nowych wyzwań

Papieska decyzja z 1992 r. o ustanowieniu nowych struktur dla Kościoła w Polsce stanowiła zasadniczą cenzurę w dziejach diecezji katowickiej. Po tej reorganizacji straciła ona 8 dekanatów na rzecz diecezji bielsko-żywieckiej oraz 13 dekanatów na rzecz diecezji gliwickiej. Odpadły ważne ośrodki, tradycyjnie związane z diecezją katowicką, takie jak Cieszyn, Skoczów, czy Lubliniec i Tarnowskie Góry. Jednocześnie  po 1989 r. przed laikatem otworzyły się nowe możliwości partycypacji w życiu społeczno-politycznym, zwłaszcza na poziomie samorządowym, gdzie z inicjatywy środowisk katolickich powstało wiele znaczących inicjatyw i przedsięwzięć. Prawdziwym wyzwaniem okazały się problemy będące następstwem transformacji ustrojowej: bezrobocie, nierówności majątkowe i społeczne oraz likwidacja wielu zakładów pracy, zwłaszcza w górnictwie i hutnictwie. Wszystko to uderzało w tradycyjny śląski etos oparty na rodzinie, uczciwej pracy i wzajemnej solidarności. Osobne miejsce w tych zmieniających się po 1989 r. uwarunkowaniach zajmowało pojawienie się nowych form antyklerykalizmu w wielu kręgach społecznych, zwłaszcza młodzieży. O ile antyklerykalizm organizowany odgórnie przez PZPR w niewielkim stopniu wpływał na postawy społeczne, o tyle antyklerykalizm oddolny, stymulowany przez progresywne środowiska polityczne ostentacyjnie odrzucające chrześcijaństwo, w tym także media, stanowił wyzwanie dla trwania w wierności Kościołowi, przede wszystkim dla młodego pokolenia. Jednocześnie nastąpiło odrodzenie wielu tradycyjnych organizacji i stowarzyszeń, nawiązujących do doświadczeń okresu międzywojennego. Przełomowy był udział ludzi świeckich w powrocie nauki religii do szkół publicznych po 1990 r. Z pewnością ważnym wydarzeniem było utworzenie Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Śląskiego, będącym intelektualnym zapleczem dla Wyższego Śląskiego Seminarium Duchownego w Katowicach oraz ośrodkiem formującym nowe pokolenie inteligencji katolickiej. Próbą diagnozy tej skomplikowanej i niejednoznacznej rzeczywistości był II Synod Archidiecezji Katowickiej  (2012–2016), podczas którego ludzie świeccy odgrywali istotną rolą. Jego dokumenty podkreślają odpowiedzialność wszystkich wiernych za kształt Kościoła lokalnego, przeżywanego jako wspólnoty wiary, w której wszyscy wezwani są do uczestnictwa i współodpowiedzialności.

«« | « | 1 | » | »»
oceń artykuł Pobieranie..
przewiń w dół